czwartek, 21 maja 2015

Napisała_Baby come back...

Pół roku. 6 miesięcy. Tyle czasu upłynęło od publikacji ostatniego posta na blogu. Ten czas przyniósł wiele zmian. W moim życiu, w domowym zaciszu, w rozwoju Zosi. 


Powrót na rynek pracy jest trudny. Rozstanie z dzieckiem jeszcze trudniejsze. Od chwili narodzin Zosi byłyśmy razem. 16 miesięcy poznawania siebie, odgadywania potrzeb, czasem wręcz ich uprzedzania. Pokazywanie świata, wspólne zabawy, spacery. I nagle skok na głęboką wodę. 

Brak czasu, gonitwa myśli. Czy warto mieć, czy lepiej być. Być mamą na pełen etat oczywiście. Czy da się pogodzić te dwie role - pracownika i mamy? Czy można wynagradzać brak czasu prezentami? Do dziś nie jestem pewna. Wiem, że wiele tracę. Ale w obecnym systemie społeczno-ekonomicznym nie mogę sobie pozwolić na inne wybory. 

Szczęściem jest, że mam wsparcie w mężu i rodzicach, którzy chętnie opiekują się naszym Skarbem w czasie kiedy ja jestem w pracy. Niejeden raz płakałam odwożąc Zosię do dziadków wiedząc, że zobaczę ją dopiero kolejnego dnia. Ona tymczasem cieszyła się na kolejny dzień pełen wrażeń - spotkanie z pieskami, kotkami, kurkami. 


Moje dziecko ma dwa domy. Ten w którym są dziadkowie, wujek i ciocia. I nasz, w którym jest albo mama albo tata. Najszczęśliwsza jest kiedy jesteśmy wszyscy razem. W dni świąteczne, w moje dni wolne od pracy. Cenię sobie  niezależność własnego M, ale gorzko żałuje tych chwil rozstania z LaLuną. Czy najlepszym wyjściem nie byłoby zamieszkanie u moich rodziców? Tym sposobem nasze rozstania byłyby krótkie, ot te kilka godzin w pracy. 


Jednak przekornie, wbrew wszystkiemu nadal żyjemy na dwa domy. Kiedy nie mogę zabrać Zosi do domu jadę do niej rano, przed pracą. Przecież nie będę jej budzić o 22 i zabierać ze sobą, by kolejnego dnia znów odwieźć ją do dziadków. Ktoś powie "dlaczego, co za problem?", ale chyba każda mama przyzna mi rację, że w wieku dwóch lat sen jest bardzo ważny i nie należy go przerywać. 

Powrót do pracy ma też swoje plusy. Wymieniliśmy okna w mieszkaniu, zrobiliśmy mały remont. Przy okazji odbyły się wielkie porządki (znacie na pewno te stosy "przydatnych" rzeczy upchanych po kątach, które jak się okazuje do niczego się nie przysłużyły w czasie przechowywania? -.- ). Przeorganizowaliśmy siebie, swoje przyzwyczajenia. Odważnie zmieniamy perspektywy. Ja wciąż szukam bardziej stabilnej pracy, w usystematyzowanych godzinach, a mój mąż od poniedziałku zaczyna przygodę w nowej firmie. Z możliwością rozwoju, awansów i szkoleń.


Szukamy najlepszej drogi, by być świadomymi rodzicami, którzy dają swojemu dziecku przede wszystkim CZAS. Bo jego braku nic nie wynagrodzi. Ani kolejny ciuszek, ani najnowsza zabawka. Kiedy tylko możemy jesteśmy razem. Czy na placu zabaw, czy na krótkiej wycieczce za miasto - to są najpiękniejsze chwile. Widzę radość mojej córeczki, ufnie wciśniętą małą dłoń w nasze większe. Rozbawione spojrzenie, roześmianą twarz. Łamie je tylko ... tęsknota Zosi. Za dziadkami, która objawia się w jej słowach "Mami, tati: dziadzio brum do baby". A z drugiej strony wpatrywanie się w nasze zdjęcie przed zaśnięciem i powtarzanie "Mama, tata, mama, tata" (kiedy zostaje na noc u moich rodziców). 

Wszystkie uczucia jakie mnie wypełniają znalazły ujście w tej notce. Zdaję sobie sprawę z tego, że są rodziny, które nie mają tyle wsparcia ile ja dostaję. Oboje mamy pracę, nasza córka jest rezolutnym dzieckiem, Za miesiąc skończy 2 lata. Przystosowanie do nowej rzeczywistości każdemu z nas idzie inaczej. 

Dziś już te osobiste wynurzenia kończę i idę usiąść przy łóżeczku mojej LaLuny. Popatrzę jak spokojnie śpi, poprawię kołderkę, odgarnę włosy z buzi. Nacieszę się moim bezcennym skarbem. A rano... Rano pójdziemy na plac zabaw, do sklepu i odwiedzić babcię Alę. Zrobimy razem obiad, ułożę ją do popołudniowej drzemki i wyruszę do pracy. A opiekę nad Zosią przejmie tata. Dzień jak co dzień. I tylko ten ostry nóż w sercu przekręca się powoli i boleśnie przypomina o kolejnych minutach rozłąki i uciekającym czasie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że pozostawiasz komentarz. Zostaw też kontakt do siebie :-)